XVIII kolejka 1 ligi futsalu 2011/2012
niedziela, 26.02.2012 r. godz. 17.00
Komprachcice k/Opola, hala Ośrodka Sportu
i Rekreacji przy ul. Szkolnej 18
BERLAND OSiR Komprachcice
vs.
ORLIK Brzeg
2:4 (1:2)
Brzeski Orlik zapracował po wczorajszym meczu na miano aktualnie najlepszej futsalowej drużyny województwa opolskiego. Na skutek konsekwentnej, niezwykle ambitnej i co chyba okazało się najistotniejszym elementem tej dobrze funkcjonującej układanki: opartej na zrealizowaniu mądrze dobranej strategii taktycznej grze brzeżanie nadspodziewanie łatwo pokonali w Komprachcicach miejscowy Berland OSiR. O ile wynik derbowego pojedynku był sprawą otwartą i jego końcowy kształt nie musi specjalnie dziwić to już postawa gospodarzy mogła wywołać poczucie rozczarowania. Składnych akcji w wykonaniu naszej drużyny było jak na lekarstwo, a błędami popełnianymi w obronie dałoby się obdzielić co najmniej kilka spotkań ligowych. Zabrakło też walki do ostatniej kropli potu, co w derbowym meczu o prymat w regionie kibice zwykli traktować jako niezbędne minimum.
Już przed pierwszym gwizdkiem cel, jakim było pokonanie Orlika, mocno się skomplikował. Z powodu różnych dolegliwości zdrowotnych w niedzielnym meczu po stronie gospodarzy nie mogli wystąpić Dariusz Lubczyński, Przemysław Krupa i Jakub Lubas. O ile Mateuszowi Sułkowskiemu udało się z powodzeniem zastąpić drugiego z wyżej wymienionych, to absencja pozostałych była aż nader widoczna. Berland miał ogromne problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Szwankowała dokładność podań, nie było ruchu bez piłki, wiele do życzenia pozostawiało poruszanie się po parkiecie i formowanie szyków defensywnych. Taktyka gości była od początku tak przejrzysta, jak do bólu skuteczna. Od piłki odcinany był Tomasz Wróblewski, a gdy tylko udawało się przetransportować ją z obrony do ataku zawodnicy Berlandu napotykali na twardy odbiór bezpardonowo poczynających sobie "orlików". Powierzchnia futsalowego placu gry jest na tyle nierozległa, że każdy przechwyt rodzi błyskawiczną kontrę w przewadze. Nasz lokalny przeciwnik po tak konstruowanych akcjach raz po raz nękał Sułkowskiego i gdyby nie jego dobra postawa przez 40 min (z dwoma/trzema błędami) wynik dla gospodarzy byłby znacznie bardziej niekorzystny. Doświadczeniem i rozwagą w grze imponował Tomasz Rabanda. Aktywność, przebojowość i bycie non-stop "pod grą" cechowały Marcina Kucharskiego. Marek Zagórski twardo trzymał się na nogach i w decydujących momentach był tam, gdzie winien znajdować się dobrze usposobiony pivot. Wśród miejscowych, obok wspomnianego Sułkowskiego i naciskanego zewsząd Wróblewskiego najjaśniejszą postacią był Tomasz Skrzypczyk, który starał się w pojedynkę penetrować defensywę przyjezdnych. Podobnych akcji "kosztował" Andrzej Sapa, jednak nie przynosiły one żadnego zagrożenia dla bramki nudzącego się między słupkami Marcina Raczkowskiego. Gole, jakie padły w pierwszej odsłonie były wynikiem koszmarnych błędów, jakie dwukrotnie popełnili gracze Berlandu oraz kontrowersji, z jaką mieliśmy do czynienia na sekundy przed zakończeniem gry przed przerwą. W 9 min, przy biernej postawie dyskutujących między sobą Leonarda Artemiuka i Mateusza Heinze, Tomasz Rabanda precyzyjnym strzałem po szybko rozegranym rzucie z autu wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Sześć minut później, na skutek prostej straty na atakowanej połowie w kierunku bramki gospodarzy lewą flanką pognał Marcin Kucharski i wyłożywszy piłkę "do pustaka" Markowi Zagórskiemu cieszył się po chwili z kolegą z drugiego trafienia dla Orlika. Gdy wydawało się, że połowa zakończy się wynikiem 0:2, a w jej trakcie Berland nie stworzy sobie choćby jednej okazji bramkowej (chyba że do takowych zaliczymy minimalnie niecelny strzał sprzed linii 9 m autorstwa Skrzypczyka) na daleki "wyrzut rozpaczy" zdecydował się Sułkowski. Do szybującej wysoko piłki niemal jednocześnie wyskoczyli Marcin Raczkowski i Andrzej Sapa, a gdy napastnik miejscowych upadł na parkiet, prowadzący zawody jako sędzia główny Wojciech Curyło z Krakowa wskazał na tzw. "wapno". Brzeżanie długo nie mogli pogodzić się z orzeczeniem arbitra (faul, o ile faktycznie był - nie podejmuję się oceny - należał do kategorii "miękkich" przewinień), a gdy po fali protestów już to zrobili, schodzili na przerwę z jedną bramką przewagi (sam poszkodowany uderzył pewnie).
Druga część spotkania derbowego nie przyniosła zmiany jego ogólnego oblicza. Orlik "dusił" ofensywne zapędy Berlandu, a gdy już w 22 min Marcin Kucharski wykorzystał niezdecydowanie jego obrońców oraz złe ustawienie w bramce Sułkowskiego, gospodarze wrócili do odrabiania dwubramkowej straty. Dodatkowym powodem do zmartwień była kontuzja jakiej chwilę po utracie trzeciego gola nabawiał się kapitan miejscowych. Wykonany z użyciem nadmiernej siły atak Marcina Kamińskiego na okolicę stawu skokowego popularnego "Tonika" wykluczył lidera drużyny z Komprachcic z gry na długie minuty, co uczyniło zniwelowanie dystansu do przeciwnika zadaniem podwójnie trudnym. Podopieczni Dariusza Lubczyńskiego nie mieli pomysłu na grę, a ich szarpane i rażące niedokładnością akcje były konsekwentnie rozbijane przez poprawnie funkcjonującą defensywę brzeskiego zespołu. W możliwość odwrócenia niekorzystnych losów spotkania dość licznie zgromadzona w hali publiczność przestała ostatecznie wierzyć w 29 min. Sapa podał piłkę... do przeciwnika, a często i przykładnie współpracujący ze sobą duet Kucharski - Zagórski celebrował kolejne trafienie. Po podaniu Wróblewskiego ze stałego fragmentu gry rozmiary porażki zdołał jeszcze ładnym strzałem zmniejszyć Skrzypczyk, ale na więcej gospodarzy stać już nie było. Po czerwonej kartce dla znanego sympatykom Berlandu Janusza Fabijaniaka "żółto-czarni" starali się uzyskać kolejnego gola grając w liczebnej przewadze, ale czynili to nie na tyle rozważnie i cierpliwie by cel zrealizować. Swoją szansę na piąte trafienie mieli też gracze z Brzegu jednak sygnalizowany strzał Rabandy z przedłużanego rzutu karnego padł łupem Sułkowskiego.
Dzięki zwycięstwu nad Berlandem Orlik powrócił do środkowej strefy pierwszoligowej tabeli ostatecznie dokumentując spokojne pozostanie na zapleczu ekstraklasy na kolejny sezon. Brzeżanom udało się zmobilizować odpowiednie siły kadrowe (z czym u naszych lokalnych rywali bywało ostatnimi czasy ciężko), co było kluczem do zasłużonego pokonania zagubionych gospodarzy. Niedzielne derby obnażyły futsalowe niedoskonałości po stronie naszej "dwunastki" , jednak "nie czas i miejsce" na rozpamiętywanie niepowodzeń. Już w najbliższą środę o godz. 19.00 do hali komprachcickiego OSiRu z zamiarem rozegrania zaległego spotkania przybędzie "maszynka do zdobywania goli" (122 trafienia w 16 meczach !!) w postaci drużyny gdańskiego AZSu UG i aby nie doszło do zawstydzającej deklasacji gracze Berlandu muszą zagrać o niebo lepiej niż przeciwko Orlikowi. Nie pozostaje nam nic innego, jak wspierać nasz zespół w trudnej chwili. Może właśnie w pojedynku z murowanym faworytem zobaczymy drużynę taką, jaką chcielibyśmy oglądać w każdym meczu. Walczymy do końca!
niedziela, 26.02.2012 r. godz. 17.00
Komprachcice, hala Ośrodka Sportu i Rekreacji
przy ul. Szkolnej 18
BERLAND OSiR Komprachcice vs. ORLIK Brzeg 2:4 (1:2)
bramki:
Sapa '20 (karny), Skrzypczyk '33 (Berland OSiR) oraz
Zagórski '15 '29, Rabanda '8, Kucharski '22 (Orlik)
Berland OSiR: Sułkowski - T.Wróblewski, Domański, K.Wróblewski, Sapa, Artemiuk (ż.k), Heinze, Skrzypczyk, Blach - trener: Dariusz Lubczyński
Orlik: Raczkowski, Niżyński - Kucharski, Rabanda (ż.k), Fabijaniak (ż.k, ż.k - cz.k), Łobodziec, Kamiński, Zagórski, Todić, Adamowski, Ujas - trener: Marek Zagórski
Sędziowali:
Wojciech Curyło (Kraków), Przemysław Ślizak (Bielsko-Biała)
Sebastian Stemplewski (Opole) - sędzia czasowy
foto: S.Jakubowski "NTO" - trzej przyjaciele z boiska: Janusz Fabijaniak, Tomasz Rabanda (Orlik)
i Tomasz Wróblewski (Berland OSiR). Po meczu cieszyli się tylko Ci reprezentujący barwy Orlika.